Zostawiliśmy samochód na stałym lądzie i ruszyliśmy na wodę. Nasz cel: Togoville. To miasto, od którego wzięła nazwę cała kraina, i miejsce absolutnie niezwykłe.
Przeprawa to przygoda sama w sobie. Wsiedliśmy do drewnianej, tradycyjnej łodzi (pirogue). Gondolier odpychał się długim palmowym kijem od dna, a my sunęliśmy po tafli Jeziora Togo. Wokół cisza, rybacy zarzucający sieci i widok na zbliżający się brzeg, nad którym góruje... wielka katedra. Wygląda to surrealistycznie w środku Afryki.
Togoville to miasto dwóch mocy. Ledwo zeszliśmy na ląd, przywitał nas świat Voodoo. Z przewodnikiem ruszyliśmy wąskimi, piaszczystymi uliczkami. To niesamowite, jak to tutaj działa – kapliczka katolicka stoi niemal płot w płot ze świątynią voodoo.
Zobaczyliśmy potężne drzewo w centrum wioski. To nie jest zwykła roślina – to żywy ołtarz. Wierzy się, że mieszkają w nim duchy. Mieszkańcy składają tu ofiary, prosząc o zdrowie czy pomyślność. Drzewo ma dwa potężne pnie, jeden męski, bez ptaków i drugi żeński na którym ptaki wija gniazda. Za każdym razem gdy w miasteczku urodzą się bliźnięta, pnie obwija się płótnem i składa ofiary.
Mijaliśmy małe "domki" dla bóstw (fetysze), często "nakarmione" olejem palmowym, piórami czy alkoholem. Czuć tu respekt do sił natury.
Ale Togoville to też potężne centrum katolickie. Doszliśmy do Placu Jana Pawła II. Tak, nasz Papież tu był! W 1985 roku odwiedził to małe miasteczko. Miejscowi są z tego niesamowicie dumni.
Katedra Notre-Dame: Zbudowana przez Niemców ponad 100 lat temu. W środku jest chłodno i doniośle. Słynie z objawień maryjnych na jeziorze.
Ciekawostka – łódź, którą Jan Paweł II przepłynął jezioro, jest teraz wyeksponowana niemal jak relikwia (zabetonowana, żeby przetrwała wieki!).
Na koniec odwiedziliśmy lokalną szkołę. Budynek jest skromny, czasem bez okien, tylko z okiennicami, ale energia w środku – niesamowita! Dzieciaki w mundurkach, gdy tylko nas zobaczyły, zaczęły machać i się śmiać. Zajrzeliśmy do klasy – warunki są trudne, ławek mało, ale zapał do nauki (i do psot!) wielki. To była krótka, ale bardzo wzruszająca wizyta. Warto było przybić parę "piątek" z tymi małymi urwisami.
Obok szkoły ciekawy pomnik. Pomnik pojednania i wybaczenia pomiędzy Niemcami i Togo. Dwie białe kobiety dumnie patrza przed siebie. Która to Niemka a która Togijka można poznać po nosie.
Wracamy łodzią do naszego samochodu, patrząc na oddalającą się katedrę. Togoville to miejsce, gdzie modlitwa do Matki Boskiej i ofiara dla ducha lasu nie kłócą się ze sobą, a żyją w zgodzie. Niesamowita lekcja tolerancji.
Ruszamy dalej, bogatsi o błogosławieństwo z dwóch różnych światów!