Geoblog.pl    ciesielka    Podróże    Togo, Benin    Odpoczynek nad Oceanem
Zwiń mapę
2025
09
lis

Odpoczynek nad Oceanem

 
Benin
Benin, Kotonu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8088 km
 
Dotarcie do Cotonou było jak dopłynięcie do Ziemi Obiecanej. Wylądowaliśmy we wschodniej części miasta, tuż przy nowym, eleganckim bulwarze.

Nasz hotelik to prawdziwa perełka. Prowadzą go dwaj Holendrzy – ojciec i syn. Po dniach jedzenia "czegokolwiek gdziekolwiek", kolacja tutaj była kulinarnym objawieniem. Ojciec, który szefuje w kuchni, zaserwował nam świeże ryby prosto z oceanu. Idealnie przyrządzone, bez ości, z europejskim sznytem, ale lokalną świeżością. Niebo w gębie! Zasnęliśmy przy szumie fal, czując, że limit pecha chyba się wyczerpał.

Rano, jedząc śniadanie na tarasie, mieliśmy najlepszy punkt widokowy na lokalne życie. Plaża w Cotonou o poranku to nie miejsce na leniuchowanie – to wielka, darmowa siłownia!

Grupy wspólnie ćwiczące fitness.

Biegacze robiący slalom między innymi sportowcami.

Rolkarze i rowerzyści na nowym bulwarze.

Wszyscy cisną, ile fabryka dała, ale tylko do godziny 10:00. Potem słońce zaczyna palić tak mocno, że plaża pustoszeje w mgnieniu oka. Pomaga też w tym lokalna policja, która nie wiedzieć dlaczego przegania z plaży lokalnych bywalców około tej godziny. Policja pilnuje tez czystości, naprawdę plaża jest wzorowo wygrabana. My zdążyliśmy jeszcze skorzystać z uroków oceanu. Woda jest cieplutka jak zupa, a skakanie przez potężne, atlantyckie fale to zabawa, z której chyba się nie wyrasta.

Zrelaksowani i odsoleni ruszyliśmy w miasto. Cel: Dantokpa - wielki market. To miasto w mieście. Chaos, zapachy i kolory. Wyszliśmy stamtąd bogatsi o lokalne, bajecznie kolorowe stroje. Oczywiście upolowane na "specjalnej promocji dla przyjaciół" (czytaj: po twardych negocjacjach, choć pewnie i tak przepłaciliśmy, ale warto!).

Przejazd przez Cotonou to też lekcja historii i sztuki:

Mur Graffiti: Jadąc wzdłuż wybrzeża, mijaliśmy słynny mural. Ciągnie się przez niemal 2 kilometry! To chyba najdłuższa galeria sztuki ulicznej w Afryce. Każdy fragment opowiada inną historię Beninu.

Amazonka: Pomnik, który trzeba zobaczyć. Gigantyczna statua kobiety-wojowniczki (nawiązanie do tych z Abomey). Stoi dumnie na placu i robi kolosalne wrażenie swoją skalą.

Bio Guera: Na koniec rzut oka na pomnik innego bohatera narodowego na koniu. Cotonou ewidentnie lubi monumentalne rzeźby!

Na koniec muszę wspomnieć o czymś, co dla nas jest szokiem, a tutaj (zarówno w Togo, jak i w Beninie) chlebem powszednim. Pamiętacie, jak na początku wyjazdu szukaliśmy stacji benzynowych? Błąd amatora. Tutaj króluje paliwo z przemytu (głównie z Nigerii). Nikt nie bawi się w dystrybutory. Stacje benzynowe to... drewniane stoliki przy drodze, na których stoją setki szklanych lub plastikowych butelek z żółtawym płynem. Podjeżdżasz, pani wlewa ci zawartość butelki po whisky czy innej coli prosto do baku (przez lejek z uciętej butelki) i jedziesz dalej. Jest taniej, szybciej i... no cóż, nasz Josef i jego Astra chyba lubią ten "rocznik" paliwa, bo auto wciąż jedzie!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
ciesielka

KZPS C.
zwiedzili 40% świata (80 państw)
Zasoby: 1132 wpisy1132 1236 komentarzy1236 11979 zdjęć11979 18 plików multimedialnych18
 
Nasze podróżewięcej
07.12.2025 - 16.12.2025
 
 
01.11.2025 - 12.11.2025
 
 
17.07.2025 - 24.07.2025