Przejeżdżamy obok najkrótszej granicy na świecie. Botswana graniczy z Zambią na odcinku zaledwie 135 metrów. To niemal tyle co szerokość mostu Kazungula. Stojąc w tym miejscu niemal można dotknąć granic czterech państw Namibii, Zambii, Zimbabwe i Botswany.
Jedziemy dalej do Kasane. Po drodze widzimy jeszcze kilka słoni. Tutaj mamy nocleg na granicy parku narodowego Chobe. Musimy uważać bo po kempingu szwendają się guźce i małpy. Jedna z nich korzystając z naszej nieuwagi ukradła nam z samochodu makaron. Co jakiś czas przychodzi ochrona i strzela do nich z procy ale to pomaga na chwilę. Taki urok tego miejsca.
Rano mamy zaplanowany rejs po rzece Kundo. Wsiadamy na płaskodenną łódź i podziwiamy krokodyle, hipopotamy czy bawoły. Wszystko na wyciągnięcie ręki. Niesamowite uczucie być tak blisko tych dzikich i niebezpiecznych zwierząt. Bawół to najniebezpieczniejszy z nich. Złą sławę zawdzięcza temu, że atakuje bez ostrzeżenia. Po prostu podnosi łeb i atakuje.