Najlepsza afrykańska granica. Trafiamy tutaj przed 16, czyli tuz przed zamknięciem granicy. Już zwijano flagi z masztów. Jeden ze strażników prosi o podwiezienie do miasta (może dlatego wszystko tak szybko poszło). Zimbabwe żegna nas machaniem ręki. W Botswanie najpierw kontrola sanitarna, psikanie rączek i sprawdzenie zgodności żółtej książeczki i paszportu. Następnie szybkie przeszukanie bagażu, nie wolno przewozić mięsa, mleka i drewna (w tym np. drewnianych pamiątek). Na szczęście obok stoi podwożony strażnik i nie musimy nic wyrzucać. Na imigration idzie szybko, od razu pieczątka. Dokumenty dla samochodu też załatwiamy szybko, tylko jedna opłata za ubezpieczenie kartą i po wszystkim. Cała granica zajmuje nam niespełna pół godziny.