Pierwotnie plan był taki, żeby przejechać przez Chobe bezpośrednio do delty Okawango czyli parku Moremi. Niestety przez porę deszczową i obfite opady deszczu gruntowe drogi są nieprzejezdne. Obawiając się jechać kilkaset kilometrów w niepewne ruszamy drogą do Nata. Droga całkiem dobra i obfitująca w przydrożne słonie. Cały czas widzimy jakiegoś olbrzyma pasącego się przy drodze. Już w pewnym momencie przestajemy przy nich zwalniać, bo nie robią już wrażenia.
Po modyfikacji plan był taki, żeby jechać w okolice wielkich solnisk Nwetwe. Na miejscu okazało się, że solniska też są zalane i wyglądają jak wielkie jezioro. No to może zobaczymy baobaby w parku Nxai? A jednak nie. Jeden z samochodów się zepsuł. W końcu mamy już przejechane ponad 5000km i to bez oszczędzania maszyn. Padło łożysko w tylnym kole i rozsądek nakazuje jechać bliżej dużego miasta, zwłaszcza, że wspomnianym samochodem da się w miarę jechać maksymalnie 50km/h. Dlatego jedziemy w pobliże Maun.