Jedziemy dalej na wschód. W okolicach Guantánamo pojawiają się znaki zamkniętej strefy i liczne rogatki pilnujące zjazdu z głównej drogi. Przyczyną tego jest owiana złą sławą baza USA. Niedaleko głównej drogi, na wzniesieniu znajduje się punkt widokowy z którego można zobaczyć teren bazy. Za 1 peso można wypożyczyć lornetkę. Widać dosyć dobrze lotnisko a nawet amerykańska flagę na maszcie. Baza to pozostałość po wojnie hiszpańsko - amerykańskiej z końca XIX wieku. Amerykanie postanowili wtedy zerwać z polityką izolacji i odebrać Hiszpanom ich terytoria na Morzu Karaibskim. Główną przyczyna było opresyjne podejście kolonialnej władzy do miejscowej ludności. Amerykanie wygrali wojnę i nadali Kubańczykom pewną autonomię zabierając dla siebie zatokę Guantánamo jako bazę dla swojej marynarki wojennej. Później jeszcze mieszali w ich konstytucji dając sobie prawo do interwencji w tym kraju dzięki poprawce Platta.
Udało mi się zrobić zdjęcie bazy na tyle dobre na ile pozwalały warunki atmosferyczne. Pani wypożyczającej lornetki spodobało się ono na tyle, że poprosiła mnie o przesłanie go na jej telefon. Przystałem na prośbę i poszedłem spacerować po okolicy. Po chwili wspomniana Pani znalazła mnie i podarowała mi 3 peso kubańskie z wizerunkiem Che Guevary. Opowiedziała jego historię i poprosiła, żebym zachował go na pamiątkę jako podziękowanie za zdjęcie.
Krętymi drogami jedziemy przez góry dalej do Baracoa.