Jedna z najstarszych wiosek rybackich w Norwegii przyciąga rzesze turystów. Nie dziwię się. Przed wioską jest parking. Do samej wioski wchodząc należy opłacić bilet. Jest to opłata przeznaczona na konserwację zabytkowej zabudowy. Kolorowe domki stwarzają wrażenie, że zostały dopiero co zbudowane. W części z nich urządzono hotel i można zarezerwować sobie jeden dla siebie. Stary zklep z początku XX wieku do dzisiaj niewiele się zmienił, może tylko produkty nowsze. Jest tez otwarte muzeum. Nie ma tam wiele miejsca do spacerowania ale jest za to wiele do podziwiania.
Zwiedzając trafiliśmy na małą, rodzinną piekarnię. Można tutaj kupić jeszcze ciepły chleb. Można napić się dobrej kawy przegryzając kanelsnurr. Właściciel rozpoznał w nas Polaków i powiedział, że miał kiedyś pracownika z naszego kraju. Nauczył go dwóch słów: tak (co nie było trudne bo w norweskim takk to dziękuję) i k***a. Mógł go nauczyć czegoś bardziej pożytecznego ;)