Docieramy do Księstwa Andory. Droga wzdłuż gór jest naprawdę przepiękna, ale bardzo kręta. Pokonaliśmy trzy przełęcze na wysokości około 1700 metrów. Do Andory wjeżdżamy razem z burzą. Jutro rano też ma padać, ale około godziny 10 powinno być już pogodnie. Zobaczymy jak będzie.
---
Po przebudzeniu, przez okno przywitało nas niebieskie niebo. Zapowiada się nieźle. Szybkie śniadanie i jedziemy samochodem na początek parkingu. Większość ludzi poleca, tak samo jak strona parku, wejście z parkingu przy La Comella przez schronisko Prat Primer i przełęcz do doliny rzeki Perafita-Claror a później do doliny rzeki Madriu i wrócić do Escaldes/Engordany. Trzeba wtedy pokonać przełęcz na wysokości ponad 2500 m n.p.m. Dla nas, z dziećmi o tej porze roku trochę to za trudne. Dlatego wymyśliliśmy to sobie dużo prościej. W Escaldes/Engordany zostawiliśmy samochód przy drodze, gdzie zaczyna się szlak GR-7 (ciężko to miejsce nazwać parkingiem, ale kawałek pobocza był). Następnie wspomnianym szlakiem wędrowaliśmy do wioski Entremesaigues i Ramio. Droga bardzo przyjemna, chociaż stoma. Wyłożona kamieniami. Trochę przypomina mi to spacer po wąwozie homole tylko zamiast wapienia jest granit. Następnie szlak łączy się tutaj, a jakże, z naszym znajomym GR-11. Doszliśmy tak sobie do schroniska Fontverd. Jest to chatka na wysokości 1835 m n.p.m. Zawsze otwarta, z paleniskiem, apteczką i pryczami. Wystarczy mieć tylko śpiwór. Tam był mały piknik. Posileni ruszyliśmy dalej, mijając jeszcze schron Farga. Niestety od około 2000 m n.p.m zaczął się grząski śnieg, a ścieżką płynęła już rzeczka. Nie było już przyjemności, dlatego zawróciliśmy. Schodząc, około 3 km od samochodu, zastał nas deszcz z malutkim gradem. Byliśmy przygotowani, dlatego peleryny poszły w ruch. Z małą przerwą padało już do końca wycieczki, dobrze, że to tylko końcówka.
Dlaczego w ogóle tytułowa dolina znalazła się na liście UNESCO? Wspomniane wioski Entremesaigues i Ramio to tak naprawdę, dosłownie kilka kamiennych domów do których nie można się dostać żadnym pojazdem. Można tylko dojechać konno lub dojść pieszo. Mieszkańcy zajmowali się uprawą zbóż na kamiennych tarasach i hodowlą bydła. Jeszcze 50 lat temu wioski były zamieszkane przez cały rok. Teraz wracają tutaj tylko latem. Jak u nas pasterze na hale z owcami.
---
Po powrocie z gór odstawiliśmy samochód do hotelu i wyskoczyliśmy jeszcze na miasto. Spacer głównym deptakiem do Casa de la Vall to zaledwie 2,5 km. Jest to stary parlament Andory, podobno najstarszy w Europie. Mam takie wrażenie, że to samo czytałem o Islandii, co chyba jest bliższe prawdy. Islandzki Althing założono w 930 roku a Radę Terytorialną Andory w 1419 roku. No ale może chodzi o Europę kontynentalną. Tuż obok Casa de la Vall ma nową siedzibę obecny parlament. Są jeszcze dwa romańskie kościoły i wielki kompleks basenów termalnych. No i wspomniany deptak, pełen drogich sklepów. Dla każdego coś miłego.