Lot był krótki, zaledwie 3 godziny. Musiało wystarczyć, żeby się wyspać. Niestety pogoda w Toronto jest fatalna. Leje jak z cebra. Bierzemy nasz samochód i jedziemy z lotniska do centrum Toronto. Leje chyba jeszcze mocniej. Dlatego decydujemy się odwiedzić jakiś lokal i gdzieś na trasie znalezlismy Eggsmart. Miła sieciówka serwująca śniadania i lunche. Klasyczne śniadanie zawiera toaty, bekon, jajka, podpiekane ziemniaczki i melona. Całość za jedyne 7$. Wszyscy siedzą przy kawie a ja idę się zdrzemnąć do samochodu bo jednak 3 godziny to było mało w samolocie. Ciagle pada ale ryzykujemy jazdę nad wodospady Niagara z nadzieja na rozpogodzenie się. Trasa to okolo 120km. W trakcie było jakieś oberwanie chmury. Na szczęście do Niagara Falls dojeżdżamy gdy już przestało padać a nawet czasami pokazuje się słońce. Ludzi jest bardzo dużo. Wodospady darmowe ale parkingi już nie. Nasz kosztowal 25$ za cały dzień. Wodospady wspaniałe. Po tej stronie faktycznie ładniej wyeksponowane, niż po stronie USA. Wykupujemy rejs statkiem pod sam wodospad. Bilet rodzinny to okolo 80$. Przy wejściu dostajemy piekne czerwone pelerynki i ruszamy. Niebieskie peleryny są zerwowane dla strony amerykanskiej. Rejs jest bardzo krótki ale są mocne wrażenia. Woda leje się z każdej strony. Dzieci są zachwycone.
Zadowoleni, że ostatecznie wszystko się udało jedziemy raz jeszcze do centrum Toronto. Mamy tylko chwilę, żeby przebiec prEz centrum i wracamy na lotnisko. O 21 lot do Amsterdamu.