Geoblog.pl    ciesielka    Podróże    Kanada    Przy lodowcu Victorii
Zwiń mapę
2018
14
lip

Przy lodowcu Victorii

 
Kanada
Kanada, Lake Louise
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11352 km
 
Na pierwszy ogień idzie dzisiaj Sunshine Meadow. Zaraz po odłączeniu kampera opuszczamy pole kempingowe. Wystarczy wrzucić karteczkę z naszym numerem parceli do specjalnej skrzyneczki. Opuszczając Banff zatrzymujemu sie jeszcze żeby rzucic okiem na hotel Fairmont Banff Springs. Prawdziwe zamczysko.
Żeby dostać się na alpejską łąkę musimy po kilkunastu kilometrach zjechac z autostradyna w lewo. Droga ostro pnie sie w górę, ale wóz daje radę. Bilet na gondolę dla całej rodziny to koszt 89$. Jest to najdłuższa gondola jaką było dane nam jechać. Ciagnie się na odcinku 3km, dwa razy zakręcając.
Co ciekawe działa tylko w weekendy. W tygodniu do Sunshine Village dowozi autobus za 72$. W cenie mamy jeszcze kolejkę krzesełkową na sam szczyt Standish (2420mnpm). Tym samym wracamy na chwilę z Alberty do Kolumbi Brytyjskiej, ponieważ przez ten szczyt przechodzi granica. Tutaj widoki po raz kolejny zapierają dech. Jest kilka bardzo fajnych tras trekkingowych. My idziemy w stronę Rock Isle Lake, później pętla do Grizzly Lake. Wracając nie zjeżdżamy już windą tylko na nogach do samego Sunshine Village. Całość to ponad 8km. Po zjechaniu gondolą na parkingu, w kamperach jemy obiad.
Jest niewiele po południu. Decydujemy się jeszcze na Johnston Canyon z pięknymi wodospadami. Dzieci zostają z Kasią a męskie grono szybko zmierza jeszcze do Ink Pots. Są to źródła z ktorych wypływa krystalicznie czysta woda. Tak silnie zmineralizowana, że wygląda na lazurowy atrament. Z górami w tle tworzy niesamowite połączenie. Ta trasa to okolo 11km. Bardzo polecam.
Naładowani pięknymi doznaniami jedziemy na nasz kemping do Lake Louise. Niestety tutaj mamy tylko podłączenie do prądu. Wodę możemy zatankować w specjalnej strefie na polu. Tutaj tez zrzucamy nieczystości.
Dzień pełen wrażeń kończy się znowu planowaniem kolejnego przy piwie i winie.

15.07
Dzisiaj mamy dosyć proste zadanie pod względem logistycznym. Jedziemy kamperem pod ogromny hotel Fairmont Château Lake Louise nad jeziorem Lake Louise (Jedyne 2700 zł za noc, dzisiaj jakaś promocja ;). Parking prawie pełny. A dopiero 8 rano. Idziemy wzdłuż jeziora w stronę majestatycznej góry Victorii i lodowca o tej samej nazwie. Woda w jeziorze niemal biało-błękitna, wydaje się być mętna. To wszystko ze względu na ogromne ilosci minerałów które woda wypłukuje ze skał. Przy końcu jeziora dróżka zaczyna się wznosić. Pojawiają się płaty śniegu. Wchodzimy na bardzo wyraźną morenę czołową. Pozostałość po cofającym się lodowcu. W końcu dochodzimy do Plain of Six Glaciers Tea House. Niby herbaciarnia a przypomina nasze schroniska górskie. Można coś zjeść i się napić. Około 1,5km dalej znajduje sie czoło lodowca. Nawet dzieciakom udaje się tam dojść. Nagrodą są niesamowite widoki i bryza z wodospadu spływającego z wyżej położonego śniegu.
Trochę wracamy tą samą drogą, żeby po chwili odbić w stronę Lake Agnes. Przechodzimy pod groźnie wyglądającym Devil's Thumb. Jeziorko wyglada niemal jak nasze Morskie Oko. Tutaj też jest Tea House w którym ruch jak w ulu. Z jeziora wypływa strumyk tworzacy piękny wodospad. Ścieżką biegnącą wzdłuż strumyka dochodzimy do Mirror Lake w ktorym w bezwietrzne dni odbija się Devil's Thumb. Teraz już tylko prosta droga do hotelu, gdzie zaczynaliśmy. Całość to 23km. Wszyscy dali radę. Dzieci w nagrodę za swoj wysiłek cieszyły się lodami.
Wracamy na kemping. Tutaj niestety niemiła przygoda. Po całym dniu wrażeń zostawilem swój szlauch do napełniania wody w kamperze przy miejscu gdzie to robiłem. Niestety gdy wróciłem już go nie było. Bardzo mnie to zdziwiło bo ludzie tutaj są bardzo pomocni i uczciwi. Może jutro znajdzie sie w recepcji, albo jakiś chytry turysta się znalazł. Miło spędzamy popołudnie na rozmowach i planowaniu dnia jutrzejszego. Tak, tak... Przy piwku i winie.
Jutro planujemy Moraine Lake. Dzisiaj parking przy tym jeziorze był już zapełniony o 6 rano. Dlatego chcemy tam jutro być juz przed 6 i dospać w kamperze na parkingu.

16.07
Jeszcze przed wschodem słońca opuszczamy kemping. Po kilkunastu kilometrach jesteśmy na parkingu przy Moraine Lake. Jest przed 6 rano i faktycznie parking już prawie pełen. Jak zaparkowaliśmy nasze wozy to zostało miejace może jeszcze tylko dla 4 kamperów. Umawiamy się na 8.30 i idziemy jeszcze spać. Około 9 wszyscy gotowi i wyruszamy w drogę. Pierwszy cel to Consolation Lakes ale najpierw, po drodze mamy punkt widokowy na Moraine Lake. Lazurowa woda jeziora tak nas zachwyca, ze spedzamy tytaj niemal godzinę. Każdy chce sobie zrobić zdjęcie i co chwila wydaje się, że każde kolejne będzie jeszcze lepsze. W końcu ruszamy dalej i bardzo przyjemną, leśną drogą docieramy nad pierwsze z Consolation Lakes. Dalsza droga niestety nie jest juz tak przyjemna, ponieważ wiedzie przez gołoborza po ogromnych glazach w pelnym słońcu. Dzieci nie są nawet w stanie zrobić kroku pomiędzy głazami. Zostają bawić sie nad wodą jeziora. Ja docieram do połowy jeziora i wracam bo nie chcę żeby na mnie za długo czekali. Wracamy tą samą drogą i znowy spedzamy na pierwszym punkcie widokowym kilkadziesiąt minut. W końcu idziemy dalej wzdłuż jeziora do potoku zasilajacego jezioro i rogalezienia szlaków. Potoczek wyplywa prosto z lodowca, jego woda jest tak zimna, że wystarczy na chwilę zamoczyć stopy i odczuwa się nieprzyjemne drętwienie szybko przechodzące w ból. Pierwszy raz nie jestem w stanie dłużej utrzymac nóg w wodzie. Zadowoleni wracamy na parking i jedziemy do ośrodka narciarskiego Lake Louise. To chyba stąd większość kojarzy tą nazwę. Tutaj wlasnie rozgrywa się puchar świata w narciarstwie alpejskim. Dolna stacja zbudowana z ogronych drewnianych bali z wielkim kominkiem w środku. Nie chcemy już kolejny raz jechać gondolą dlatego pijemy kawę i idziemy na krótki spacer na jeden z lokalnych szlaków. Niestety widoki marne bo cały szlak jest przez las dlatego szybko wracamy.
Robi się późno, więc wracamy na kemping. Z takich naszych praktycznych obserwacji to na tych kempingach najlepiej rezerwowac miejsca blisko pryszniców. Wygodniej jest się wykąpać w takiej łazience niż w samochodzie i po skorzystaniu z toalety nie trzeba się martwić o napełniający się zbiornik nieczystości. No i dobrze zadbać o miejsce z paleniskiem bo bez ogniska to połowa zabawy mniej. Ostatnia nasza noc w tym miejscu. Jutro jedziemy do Jasper.

Niestety zasięg jest tutaj coraz gorszy a co za tym idzie, jakość internetu. Mam problem z dodawaniem zdjęć dlatego pojawiają się później.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (60)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2018-07-23 20:12
I szlauch się odnalazł?
 
ciesielka
ciesielka - 2018-07-29 10:48
https://gopro.com/v/WgKG35bab3NK

https://gopro.com/v/ega2GgDv7eeB
 
 
ciesielka

KZPS C.
zwiedzili 33% świata (66 państw)
Zasoby: 985 wpisów985 1112 komentarzy1112 9833 zdjęcia9833 18 plików multimedialnych18
 
Nasze podróżewięcej
12.02.2024 - 19.02.2024
 
 
11.08.2023 - 21.08.2023
 
 
08.06.2023 - 11.06.2023