Późnym wieczorem docieramy do granicy. Najdalej wysunięty koniuszek Mołdawii w stronę Polski. Niestety zgodnie z naszymi obawami celnicy zauważyli, że wieziemy za dużo wina. Jednak byli na tyle łaskawi, że po krótkiej rozmowie i kilku marnych żartach udało się nam wszystko przewieźć. Nikt nic nie chciał w zamian ;)