Nadal włóczymy się po terenie kontrolowanym przez Naddniestrze.
Jedziemy do największego klasztoru na terenie Mołdawii (kontrolowanym przez Naddniestrze ;) Monastyr Nowy Neamt w Chitcani.
Nowy Neamt powstał w XIX wieku, gdy mnisi wynieśli się ze (starego) Neamt. Nie spodobało im się gdy wprowadzono tam nowy obrządek i zlikwidowano język starocerkiewny.
Obiekt robi wielkie wrażenie, zwłaszcza w takim słońcu. Po przejściu pod dzwonnicą bramną wchodzimy do soboru Wniebowstąpienia Pańskiego. Trwa tam właśnie jakieś nabożeństwo. W soborze sami brodaci braciszkowie. Po cichutku, nie przeszkadzając idziemy dalej ale jeden z braci nas zaczepia. Gdy dowiedział się, że jesteśmy z Polski, zrobił się bardzo rozmowny. Zaproponował nam błogosławieństwo. Troszkę pochmurniał, gdy dowiedział się, że jesteśmy katolikami. Sielankę przerwał jeszcze starszy z braci który po prostu nas wyprosił. Pospacerowaliśmy jeszcze trochę po klasztorze podziwiając jego spektakularną zabudowę.