Jedziemy dalej na południe w stronę Białogrodu, który kiedyś był słynnym Akermanem. To po tych terenach podróżował Mickiewicz opisując je w sonetach krymskich.
Po drodze przejeżdżamy przez Zatokę, bardzo popularną miejscowość turystyczną na Ukrainie. Plaże tutaj są dużo mniej oblegane, więc jeśli ktoś chciałby sobie poleżeć na piasku to lepiej w tych okolicach niż w Odessie. Jedyny minus to jedna tylko droga która prowadzi wąskim cyplem pomiędzy morzem a limanem i dzieje się tutaj to co u nas na Helu po długim weekendzie, czyli jeden wielki korek.
Do twierdzy akermańskiej jest bardzo łatwo trafić. Niemal wszystkie drogi promieniście od niej odchodzą. Pod twierdzą jest duży parking. Wstęp kosztuje kilka hrywien. W weekend trwał tutaj jakiś turniej rycerski więc trafiamy na wielkie pakowanie obozów. Wszędzie sterty siana, jakieś składane namioty, rycerze z giermkami ;)
Pierwsza fortyfikacja w tym miejscu powstała już w VI wieku! Od tamtego czasu miasto wraz z nią przechodziło z rąk do rąk, za każdym razem zmieniając swoją nazwę. Z rąk Greków do Rzymian, później Tatarzy, Turcy. Byli też Mołdawianie, Rosjanie, twierdzę zdobywali tez Polacy.
Fortyfikacja jest ogromna, jednak na jej terenie nie ma zbyt wiele do zobaczenia. Czas i wojny zrobiły swoje. Nad samym brzegiem stoi zamek. Na dolnym dziedzińcu po piekarni pozostał tylko komin który osobiście pomyliłem z jakimś minaretem. Jest tam kilka atrakcji, głównie dla dzieci. Można postrzelać z łuku, zobaczyć kilka zrekonstruowanych chat i przyjrzeć się jak dawniej się tutaj żyło.
W samym Białogrodzie można jeszcze zobaczyć ciekawy klasztor Jana Chrzciciela. Jego główną część stanowi niewielka podziemna krypta. Na terenie zaś znajduje się basen ze święconą wodą w którym wierni zażywają kąpieli leczących duszę i ciało.