Do Kijowa dojechaliśmy już nocą. Jadąc od wschodu przejeżdżaliśmy przez most na Dnieprze z przepięknym widokiem na oświetloną Ławrę Peczerską. Niestety dalej było trochę gorzej. Wszędzie remonty, połowa skrzyżowań w przebudowie. Trochę się pogubiłem ale w końcu dojechaliśmy do hotelu. Trochę, dalej od centrum ale przy stacji metra. Mamy zamiar przez dwa kolejne dni nie wsiadać do samochodu, tylko jeździć właśnie metrem.
----
27.07
Jedziemy do centrum. Spacer zaczynamy pod czerwonym uniwersytetem. Pogoda nam sprzyja. Jest w miarę słonecznie, ale nie za gorąco. Już z daleka widać pierwsze złote kopuły Soboru Św. Włodzimierza. Zmierzamy w stronę Złotej Bramy. Niestety to tylko rekonstrukcja. Stąd już niedaleko do Soboru Mądrości Bożej. Ten wielki kompleks jest teraz muzeum i został wpisany na listę UNESCO. Zaraz naprzeciwko w słońcu błyszczą kopuły Monasteru Michała Archanioła o Złotych Kopułach. Coś tutaj mówiło nam, że zaraz rozpocznie się jakaś większa uroczystość. Policja rozstawiała barierki, autobusy przywoziły turystów. Już niedługo dowiemy się o co chodzi. Tymczasem idziemy w stronę Padołu. Jest to jedna z najstarszych dzielnic Kijowa. Brak tutaj monumentalnych, sowieckich budowli. W niektórych momentach kręte i strome uliczki przypominały nam uliczki Paryża. Gdzieś na Placu Kontraktowym pijemy kawę i wsiadamy do metra. Jedziemy do najgłębszej na świecie stacji metra: Arsenał. Jest to stacja położona aż 105 metrów pod ziemią. Chcieliśmy dojść do Ławry Peczerskiej, jednak dostaliśmy się w samo centrum jakiejś ogromnej pielgrzymki. To właśnie jej początek widzieliśmy pod "Michałem Archaniołem". Tysiące pielgrzymów, chronionych przez setki mundurowych szły w stronę Ławry. Niestety nie udało nam się tam dojść. Utknęliśmy w tłumie gdzieś po drodze. Zawróciliśmy w stronę Majdanu Niepodległości. To tutaj Ukraina wywalczyła sobie ostatnio drogę do zachodu. A teraz, wieczorami i w weekendy przenosi się całe życie kulturalne miasta. Jest gwarno i kolorowo. Ruszyliśmy w stronę Rynku Besarabskiego. Złapała nas tam niezła ulewa, jakieś oberwanie chmury. Dlatego wstąpiliśmy do rynku na piwko. Trochę tam posiedzieliśmy, aż ponownie wyszło słońce. Wsiadamy raz jeszcze w metro i jedziemy w stronę Peczerskiej. Tym razem się udało. Nie było już tylu ludzi. Może deszcz wszystkich przegonił. Jednak gdzie niegadzie stały jeszcze długie kolejki. Trochę zajęło nam zwiedzanie, zrobiło się późno a na horyzoncie pojawiły się kolejne ciężkie chmury. Przejechaliśmy się jeszcze metrem na drugi brzeg i tak upłynął nam dzień w Kijowie.
Piękne miasto. Kipi historią i potrafi bardzo zaciekawić.