Miasto o trzech obliczach i skomplikowanej historii.
Niestety większość zabytków została zrównana z ziemia w czasie wojny, to co pozostało wyburzyli do końca komuniści. Obecnie miasto to typowy radziecki moloch. Szerokie prospekty, wiele samochodów, targi, bazary i liczne parki i zielone skwerki. Podobno najbardziej zielone miasto na statystycznego mieszkańca.
Ze starych zabytków najbardziej okazałym jest katedra na wyspie pomiędzy odnogami Pregoły. Zorganizowano tam muzeum na piętrze (150 rubli), natomiast na parterze można posłuchać koncertów organowych (250 rubli).
Można poszwędać się trochę ulicami Kaliningradu, poszukać rozrzuconych zabytków, ale szczerze mówiąc drugi raz już tutaj nic nie przyciąga. Miasto jakich wiele. Najbardziej szkoda chyba potężnego zamku krzyżackiego który został zniszczony do samych fundamentów. Co jakiś czas pojawiają się głosy o jego odbudowie, było by pięknie.
Kiedyś cały Obwód Kaliningradzki miał być jedną wielką strefą wolnego handlu. Chciano z niego zrobić taki rosyjski Hong-Kong. Niestety władza wystraszyła się ewentualnych ruchów separatystycznych i pomysł nie wypalił.