Powrót do cywilizacji był gwałtowny. Godzina lotu przeniosła nas o 40 lat w przyszłość. Lot z Oskemen do Astany przebiegł spokojnie, ale stolica przywitała nas ekstremami. Ledwo wylądowaliśmy, a miasto sparaliżowała potężna śnieżyca – widoczność spadła do zera.
Mimo mrozu i wiatru, który potęgował odczucie zimna do poziomu arktycznego, ruszyliśmy w miasto.
Astana to futurystyczny sen na środku stepu. Zaczęliśmy od symbolicznej wieży Bajterek, przeszliśmy przez Park Zakochanych aż do gigantycznego namiotu Khan Shatyr. Miasto tętniło energią – wszędzie stragany, dekoracje i przygotowania do świąt i Dnia Niepodległości. Wieczorny widok oświetlonego Pałacu Prezydenckiego na tle mroźnej nocy robił piorunujące wrażenie.