Mieliśmy dwie opcje. Normalna wycieczka z lunchem do Sandwich Harbour (2400NAD od osoby) albo jazda własnymi samochodami z przewodnikiem (600NAD od samochodu). Pomimo niewielkiego doświadczenia w jeździe po piasku decydujemy się na jazdę własnymi samochodami. Nauczymy się czegoś nowego. O 7.30 spotykamy się z przewodnikiem który pędzie nas pilotował własnym samochodem. Na granicy miasta spuszczamy część powietrza z opon i jedziemy wzdłuż wielkiej "fabryki soli". Zakład ten produkuje potężne ilości soli spożywczej odsalając wodę z oceanu. Przelewa wodę z basenu do basenu zwiększając stężenie soli, aż do czystej, sypkiej soli. Jest to największy tego typu zakład na wybrzeżu Atlantyku. Lokalizacja jest doskonała, ponieważ jest to miejsce o niebywale znikomych opadach w ciągu roku.
Z jednej strony odsalanie wody a z drugiej rezerwat ptaków. Niezliczone ilości flamingów, pelikanów i innych mniejszych gatunków brodzi w wodzie szukając pożywienia. Głównie różowych alg. To właśnie im, flamingi zawdzięczają swój kolor.
Dojeżdżamy do parku, gdzie dalej można jechać już tylko ze specjalnym pozwoleniem. To tutaj pustynia Namib spotyka się z oceanem. Ogromne wydmy, w odróżnieniu od Sesrim, to sam piasek przesypywany przez wiatr. W Sesrim wydmy to zasypane góry. Dzięki kilku przydatnym wskazówkom przewodnika udaje nam się pokonać wydmę za wydmą. Zatrzymujemy się w miejscu w którym doskonale widać bezmiar piasku i wody. Sama Sandwich Harbour powstała około 20000 lat temu gdy w wyniku trzęsienia ziemi powstała szczelina na pustyni i woda wdarła się w głąb lądu zabierając z sobą piasek. Około południa jemy lunch na pustyni popijając zimnego szampana ;)