Wracamy na Fv17 i mijamy lodowiec od zachodu jadąc dalej na północ. Będąc na promie przekraczamy koło podbiegunowe, które oznaczone jest charakterystycznym pomnikiem globusa. Od tej pory słońce już nie zachodzi. W nocy cały czas widać gdzieś jego promienie oświetlające szczyty gór. Po drodze kończy się nam gaz w jednym z kamperów. Wymiana butli jest tutaj ciekawie rozwiązana. Wkłada się pustą do specjalnej maszyny, najczęściej na stacji benzynowej, płaci i odbiera pełną. Po drodze trafiamy na plaże przy której rośnie pełno poziomek. Pyszny deserek.
Dojeżdżamy do miejscowości Halsa, gdzie kawałek za nią znajduje się niewielki parking dla kamperów wraz z punktem czerpania wody i zrzutka dla ścieków. Niedaleko jest przystań z której można popłynąć i zobaczyć inny jęzor tego samego lodowca. Nam wystarczy kolacja nad fiordem z widokiem na wspomniany jęzor. Na kolację rybka z czerwoną cebulką i gotowanym ziemniakiem w cienkim chlebku. Tradycyjnie rybką w tej konfiguracji jest kiszony śledź - surströmming. Jednak nam nigdzie nie udaje się dostać tego norweskiego "przysmaku", dlatego zastępujemy go szprotkami.