Często gramy w planszówkę noszącą tą samą nazwę jak to miasto. Dlatego nie mogliśmy tego pominąć. Droga z Albi całkiem przyjemna, wszędzie niekończące się winnica. Przy zamku pojemny parking, oczywiście płatny. Wejście na sam zamek darmowe. Dodatkowo płaci się za wejście do muzeum i wejście na mury. My nie skorzystaliśmy. Bardzo przyjemnie spaceruje się wśród średniowiecznej zabudowy. Chociaż miasteczko wewnątrz zamku mocno szpecą reklamy kawiarenek, sklepów itp. dużo ładniej było w hiszpańskim Anise, ale to jest dużo większe. Nie można pominąć przepięknej katedry. Witraże niemal jak w Notre Dame. Obeszliśmy cały zamek, a właściwie miasteczko, wewnątrz i z zewnątrz. Rysunki we wspomnianej grze wcale nie są przesadzone, mury naprawdę wyglądają jak z bajki. Na szczęście usunięto już paskudne żółte kręgi, którymi powiem artysta przyozdobił mury. Chociaż jak się wpatrzyć to widać jeszcze ślady gdzie to było. Skała jest tam jaśniejsza.
Nie padało, chociaż było dosyć wietrznie.