Wczesnym rankiem wstajemy, żeby jeszcze dojechać do lotniska i oddać samochód. Samolot odlatuje jeszcze przed wschodem słońca, które po kilku minutach pojawia się w malutkich okienkach samolotu. Lot tym razem spokojny, szybko mija. W Krakowie na lotnisku dużo zimniej niż w Porto. Opatuleni czym się da wsiadamy do samochodu i wracamy do domu.