Sprawdziliśmy długość oczekiwania na granicy i wyszło nam, że najlepiej będzie jechać na najmniejsze przejście w Krościenku. Oczywiście było kilka zaczepek na temat płynnych pamiątek z Mołdawii ale do Polski jest większy limit niż na Ukrainę, więc i tutaj przejechaliśmy. W Medyce i Korczowej stoi się grubo ponad dwie godziny. W Krościenku przejechaliśmy od razu. Jednak od dobiciu z głównej drogi Iwano-Frankowsk - Lwów droga stała się dramatyczna. Już wcześniej były dziury ale tutaj to czasem zdarza się asfalt. Coś za coś.
Taka wycieczka, zwłaszcza własnym samochodem, potrafi skutecznie oduczyć od narzekania na jakość dróg w Polsce. Od Krościenka to już była sielanka. Do Nowego Sącza dotarliśmy bardzo późno.
Dzięki za cierpliwość tych którzy dotarli do tego wpisu. Trochę zajęło mi uporanie się z wszystkimi zdjęciami i poukładanie wszystkiego w mniej lub bardziej składną całość. Dzięki za wspólne przezywanie naszej podróży.