Rano wyjechaliśmy z Mińska. Zbliża się południe więc chcieliśmy coś zjeść, ewentualnie napić się kawy i trafiliśmy do najbrzydszego miasta na Białorusi. Nie ma tu na czym zawiesić oka. Ciężko w ogóle znaleźć jakieś konkretne centrum. Same blokowiska, beton i asfalt. Parkujemy gdzieś pod kościołem Św. Jerzego. Troszkę się poszwendaliśmy po mieście i w końcu wypiliśmy kawę pod jakimś supermarketem. Jedziemy dalej.