Dojeżdżamy do pięknego jeziora. Niemal niebieska woda z mnustwem gór lodowych. Jak się okazuje jest ich na tyle dużo, że nie odbywają się rejsy po jeziorze. Wielka szkoda bo bardzo na taki liczyliśmy. Amfibie nie mają miejsca. Idziemy na spacer plażą wzdłuż jeziora. Na szczęście już po chwili mamy okazję oglądać zabawiające się foki. Zosia chciała je nakarmić kanapką ale jakoś się nie skusiły. Ciekawe miejsce. Bardzo tutaj wietrznie. Do tego stopnia, że od plaży atakuje nas burza piaskowa. Może burza to przesadnie słowo, ale taki piaskowy zefir. Zaraz obok jeziora na pastwisku pasą się renifery. A mieliśmy je zobaczyć dopiero na zachodnich fiordach. Zosia stwierdziła, że pewnie tutaj przyleciał Mikołaj.