Jadąc z Ġgantija zahaczyliśmy o Marsalforn. Popularny kurort na Gozo. Niestety nic specjalnego, nie ma po co nadkładać drogi. W mieście znajdują się stare solanki. Miejscach w których zbierano wodę morską która odparowując zostawiała sól. Jednak jakoś tak bardziej imponująco sobie to wyobrażałem, a nawet za bardzo co sfotografować nie było ;)
Po drodze widzieliśmy Jezusa miał być jak ze Świebodzina, ale jakoś tak do tego z Rio bardziej podobny im wyszedł ;)
No i sanktuarium Ta Pinu. Pięknie położony kościół który wybudowano by uczcić cud który się tutaj dokonał. Na samym początku stał tutaj malutki kościółek, który pogrążył się w ruinie. Chciano go wyburzyć, ale robotnicy którzy się za to brali w dziwny sposób a to zwichnęli bark a to złamali rękę. Uznano to za jakiś omen i zrezygnowano z wyburzenia. Po latach z kościółka zaczęły dochodzić nawoływania. Słyszało je kilka osób i uznało za nawoływania Matki Boskiej do modlitwy. Objawienia uznał Watykan i stary kościółek obudowano wielka bazyliką. Przybywają tutaj liczni pielgrzymi prosić o łaskę.