Wyjechaliśmy w piątek, żeby ewentualnie przenocować gdzieś w pobliżu granicy serbsko-węgierskiej. Jednak od samej Grecji jedziemy niemal cały czas autostradami, więc kilometry uciekają bardzo szybko! Taka droga powinna być do samego Budapesztu więc jeszcze dzisiaj zobaczymy Zosię.
Za autostradę w Serbii też można płacić w euro, Na pierwszej ok 2 euro, na drugiej za długi odcinek można było zapłacić kartą kredytową.
W Belgradzie mieliśmy małe problemy z klimatyzacją, ale na szczęście wszystko się uspokoiło. Początek naszego urlopu przywitał nas raczej chłodnymi dniami a teraz żegna nas ponad 30 stopniami!