Po długiej podróży słowackimi autostradami naszła nas ochota na zrobienie zapasów wina w Tokaju. Kupiliśmy sobie 6l smacznego, półwytrawnego winka, szczepu Furmint. Całe szczęście dla nas, można było płacić euro, ponieważ nie mieliśmy forintów. Przydrożny sprzedawca zabrał nas do swojej piwniczki gdzie pokazał nam swoją produkcję i poopowiadał kilka bardziej i mniej sensownych historyjek przy lampce wina. Z tej degustacji największą przyjemność miała Kasia, ja niestety jako "kierowca bombowca" musiałem obejść się smakiem i cierpliwie czekać do wieczora. 6l wina to jedyne 15euro.
Z takich suchych informacji granicę ze Słowacją przekroczyliśmy w Korbielowie, później w stronę Liptowskiego Mikulaszs i autostradą na Preszów i Koszyce (od tego roku winieta tygodniowa 7euro a miesięczna 14euro). Niestety nie ma żadnej ciekawej drogi z Koszyc przez Węgry do Satu Mare w Rumuni. my jechaliśmy takimi drogami, że dopiero jak spojrzę ns mapę to będe w stanie je napisać, nie jechaliśmy autostradamu, podobno czasowo jest tak samo, ale 100km dalej. Przynajmniej nie musieliśmy kupować winiety i można było zatrzymać się w Tokaju :)