No i granica. Dojechaliśmy na nią w nocy, około 2.00. Po kilku cofnięciach autobusu o kilkadziesiąt centymetrów na życzenie pograniczników w końcu ktoś się zjawił żeby zebrać paszporty. Po raz pierwszy nie ostatni.
Teraz kolej na Ukraińca, który za punkt honory obrał sobie pokazać, że nie będzie szybszy od Polaka.
Mamy już paszporty, ale teraz kolej na najważniejsze na świecie deklaracje. Zaczyna się wypełnianie. Jak zawsze w takich przypadkach znajdzie się kilka osób które zrobiły błędy. Czekamy dalej...
Więcej nie pamiętam bo już świta a ja zasnąłem...