Do lidy przyjeżdżamy zobaczyć największy zamek na Białorusi. Zamek w Lidzie z XIV wieku, położony nad małym jeziorkiem ma kształt kwadratu o długości 80 metrów. W części zrekonstruowany, z dwoma wieżami po przekątnej. Mamy szczęście w nieszczęściu. W poniedziałki jest dzień wewnętrzny. Zamek jest zamknięty i nie można go zwiedzać. Jednak Pan z obsługi o złotych zębach zobaczył nas kręcących się pod bramą. Wymowna kłódka nie była zamknięta więc zaprosił nas do środka, żeby wytłumaczyć, że dzisiaj zamknięte. Obejrzeliśmy ogromny dziedziniec z widownią na którym odbywają się regularnie turnieje rycerskie. Zaproszono nas na następny, chyba we wrześniu. Ma tam wtedy pojawić się także polskie rycerstwo. W wieżach znajdują się muzea. Nadal trwa rekonstrukcja zamku.
Nie dość, że zobaczyliśmy zamknięty zamek to jeszcze nie musieliśmy płacić za wstęp a wspomniany Pan opowiedział nam troszkę o zamku. Podziękowaliśmy i poszliśmy w swoją stronę. Pod bramą zamku jest mały sklepik z pamiątkami. W sumie niewiele takich widzieliśmy do tej pory. Dużo wyrobów z drewna, mało chińszczyzny. Ceny śmieszne. Gdy wyszliśmy ze sklepiku kłódka na bramie już wisiała i jakaś grupa motocyklistów już nie miała tyle szczęścia co my.
Idąc w stronę katolickiego Kościoła Podwyższenia Krzyża Świętego mijamy hotel w którym znajduje się fajna restauracja. Serwują tam przepyszne desery i smaczną kawę.